Sinking Island – recenzja

Posted: 03/02/2008 in Recenzje
Tagi: , , , ,

Benoit Sokal, twórca Amerzone i Syberii, po odejściu z Microids stracił grunt pod nogami. Każdy koniec to jednak początek czegoś nowego. Czasami gorszego, innym razem lepszego – wiele rzeczy zależy zresztą od perspektywy z jakiej patrzymy. Zawsze jednak zamknięcie pewnego etapu wywołuje rozpoczęcie następnej fazy, która jest po prostu inna. Oryginalny rysownik, artysta i twórca komiksów założył własną firmę White Birds Productions.

Praca pod takimi skrzydłami oznacza więcej niezależności, ale także więcej problemów na głowie, związanych m.in. z wieloma trudnościami produkcyjnymi. Po bardzo przeciętnej przygodówce Paradise, przyszłość studia stanęła pod znakiem zapytania. Jednak inwencja twórcza i pomysłowość Sokala wzięły górę i w około rok po wydaniu poprzedniczki, doczekaliśmy się nowej produkcji: Sinking Island. A warto zauważyć, że trwają prace nad bardzo ciekawie zapowiadającymi się grami: Aquarica (ma powstać także film animowany) i Nikopol. Czego możemy się spodziewać po nadchodzących produkcjach White Birds?

Po zagraniu w Paradise i Sinking Island wnioski nasuwają się same. Główne hasło na internetowej stronie White Birds brzmi: „White Birds uses images to invent and to tell stories.” To istotna wskazówka i niejako cecha przewodnia gier Sokala. Jakkolwiek wykonane pod względem technicznym, jego gry zawsze charakteryzują się specyficzną grafiką, naznaczoną autorską kreską. Stonowana, ale harmonijna barwa kolorów i specyficzne wynalazki będące połączeniem fascynacji architekturą, techniką i sztuką to cechy szczególne jego elektronicznej twórczości. Nie inaczej jest w Sinking Island, gdzie na położonej gdzieś na Malediwach wysepce przyjdzie nam prowadzić śledztwo w sprawie śmierci 82-letniego bilionera Waltera Jonesa (co ciekawe urodzonego tak jak ja w Krakowie, po pani Jadzi z Next Life, to kolejna w ostatnim czasie postać ze świata przygodówek, pochodząca z tego pięknego miasta).

Sokal sam twierdzi też, że tworzy gry komputerowe głównie po to by opowiadać historie. Autor komiksowego Inspektora Canardo powraca w pewien sposób do swoich korzeni. Sinking Island to detektywistyczna historia w klimacie noir, która atmosferą i konstrukcją przypomina nieco twórczość Agathy Christie. Jako detektyw Jack Norm musimy odkryć, kto z dziesiątki przebywających na wyspie ludzi, miał powód by zabić Waltera Jonesa. Problem w tym, że jego śmierci mógł sobie życzyć niemal każdy z podejrzanych. Historie miłosne, bezlitosny biznes, a nawet problem rodzinnego spadku mogły odegrać niebagatelną rolę w przypadku motywu zbrodni.

Tak jak reprezentatywnym elementem Syberii były mechaniczne automaty, tak samo znamiennym składnikiem Sinking Island jest specyficzna, wykonana w stylu Art Deco, wysoka wieża. To w niej miał powstać luksusowy hotel dla bogaczy. Marzenie Waltera Jonesa umiera jednak razem z nim samym. Stojący na słabym gruncie, architektoniczny cud wali się powoli, również pod wpływem wywołanej przez sztorm powodzi. Stopniowe „kurczenie się” wyspy, czyli ograniczanie naszego terenu działania, miało być pewną nowością i atrakcją Sinking Island. I choć ma to związek z założeniami fabuły (po pewnym czasie postaci gry nie mogą wyjść z wieży), to już nie wpływa zbytnio na sam system rozgrywki. Fakt zalania wyspy blokuje nam po prostu dostęp do kilku, niepotrzebnych już więcej dla rozwoju akcji miejsc. A że lokacji w grze w ogóle jest mało, ułatwia nam to tylko granie. O żadnej rewolucji w gatunku nie ma za to mowy.

Istotną nowinką jest za to podręczny asystent (Personal Police Assistant), urządzenie zastępujące znany nam, typowy system inwentarza. W Sinking Island jest mianowicie bardzo niewiele zagadek polegających na kombinowaniu i używaniu przedmiotów (bolączka współczesnych gier adventure?). Mało jest w grze „hotspotów”, za to sporo „pustych” lokacji, przez które niestety często musimy przejść. Co prawda nasza postać potrafi biegać, ale nie mamy możliwości „przeskoczenia” do następnej lokacji np. klikając dwukrotnie na wyjście z danego miejsca. Powoduje to niepotrzebną stratę czasu i irytację. Innym frustrującym elementem są powtarzane przez naszego bohatera pytania skierowane do podejrzanych – dla każdego z naszych rozmówców identyczne.

Niemal wszystkie zebrane przedmioty, zrobione przez nas zdjęcia, a nawet nagrania zeznań świadków trafiają, odpowiednio skatalogowane, do akt podręcznego asystenta. W nim możemy przestudiować zebrane dowody, dokonać porównania zdjęć, a także odcisków palców, śladów butów itd. Pod tym względem gra lekko przypomina bardzo uproszczoną wersję CSI. Sokal poszedł jednak trochę dalej w swoim zamyśle. Aby posuwać akcję do przodu, a w rezultacie ukończyć grę, musimy skompletować odpowiednie dowody, pasujące do stosownych faz śledztwa. W zakładce „Progression” wybieramy dane pytanie (jest ich w sumie 13 i odblokowują się stopniowo), np.: „co było przyczyną śmierci W. Jonesa?”, albo „czy łańcuch, który W. Jones nosił na szyi został skradziony? Jeśli tak to przez kogo?” Następnie dopasowujemy dowody, by dzięki logicznemu rozumowaniu uzyskać konkluzję dotyczącą każdej z kwestii. Cała gra opiera się właśnie na takim detektywistycznym, podręcznym urządzeniu, co właściwie stanowi o jej uroku i charakterze. Szkoda tylko, że nie zostało to lepiej zrównoważone „zwykłymi” zagadkami. Coś mi jednak mówi, że z PPA będziemy mieli styczność w następnych produkcjach White Birds Productions. Czyżby Sokal stworzył patent na miarę inwentarza z gier Kheops Studio?

Miło widzieć, że White Birds Productions rozwija się w szybkim tempie. W Sinking Island warto zagrać ze względu na bardzo dobrą oprawę audiowizualną. Jeśli grę firmuje swoim nazwiskiem Sokal, przyjemnych doznań dla oczu i uszu możemy być pewni. Historia jest tutaj z kolei przyzwoitym, klasycznym kryminałem przy którym spędzimy kilka relaksujących chwil. No właśnie, gra jest bardzo łatwa i nie jest zbyt długa, a jej przejście zajmuje maksymalnie 2 wieczory. Hardcorowcy mogą też zagrać drugi raz w trybie „expert mode” – wykonując czynności w odpowiednim czasie, z odliczającym minuty zegarem w rogu ekranu. To jednak nie dla mnie… Wolę spokojnie zagłębić się w świat stworzony przez Sokala, sącząc powoli dobrą kawę. Sinking Island to niezły posmak możliwości White Birds, ale brakuje też sporo do gry kompletnej. Poczekajmy jednak na ich następne gry…

Maciej „Troubleman” Bauer

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s