Umówmy się od razu, aby nie było wątpliwości, że seria gier CSI nie jest wybitna. Nie jest nawet bardzo dobra, lecz posiada w sobie właśnie to „coś” co sprawia, że gra się w nią świetnie. Na całą kolekcję składa się pięć gier: CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas (2003), CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas – Mroczne Motywy (2004), CSI: Kryminalne Zagadki Miami (2004), CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas – 3 Wymiary Zbrodni (2006) oraz CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas – Niezbite Dowody (2007).
Jak łatwo się domyślić, są one stworzone na bazie popularnych seriali, emitowanych także w naszej telewizji. Zarówno serial jak i gry opowiadają o pracy zespołu kryminalistyków, którzy zbierając ślady, łącząc poszlaki i prowadząc przesłuchania, rozwiązują zagadki zbrodni. W grach utrzymany został niezwykły klimat znany z „małego ekranu”, m.in. dzięki przeniesieniu na monitory postaci znanych z telewizji, takich jak: Gil Grissom, Nick Stokes i innych. Nie obyło się również bez charakterystycznych, krótkich filmików obrazujących na przykład mechanizm powstania śladu, częściową rekonstrukcję zdarzenia czy chociażby paskudne przebijanie tkanek i mięśni przez wystrzelony pocisk.
Każda z gier składa się z pięciu kryminalnych zagadek do rozwiązania. Na początku każdej rozgrywki wydają się one być ze sobą nie związane, ale uważny obserwator dostrzeże pewne powtarzające się motywy oraz osoby. Efektem tego jest ostatnia „misja”, która (czasem w zaskakujący sposób) stara się połączyć wszystkie wątki. Poszczególne elementy układanki zaczynają współgrać ze sobą, co daje ciekawy fabularny rezultat.
W grze, podobnie jak w serialu, dominują morderstwa, ale zdarzają się także podpalenia, szantaże i inne ciekawe zdarzenia. Wymyślone przez twórców serii, motywy działań sprawców są bardzo zróżnicowane. Od zwykłej chciwości, przez zazdrość, aż do klasycznej psychopatii. Powoduje to, że ich odkrywanie podczas rozgrywki może być intrygujące i zaskakujące.
Cała seria wydawana jest pod szyldem Ubisoftu, jednak za jej stworzenie odpowiadają dwa studia: 369 Interactive (pierwsze 3 części) i Telltale (firma znana ostatnio z odświeżenia przygód Sama i Maxa). Zmiana producenta dwóch ostatnich odcinków CSI zaowocowała przejściem na trójwymiarowy engine, który miał nieco poprawić wizualną oprawę gry. W przeciwieństwie do poprzedniczek, da się tutaj np. obracać i zoomować zebrane przedmioty. Od razu jednak trzeba powiedzieć, że nie grafika stanowi o sile tych gier. Jak na dzisiejsze standardy, nawet w nowszych częściach – jest ona… leciwa, żeby nie powiedzieć gorzej. Szczególnie widoczne jest to w pierwszych dwóch odsłonach, gdzie piksele są jak mur chiński – widoczne nawet z kosmosu…
Ale tym co jest najbardziej rozpoznawalną cechą całej serii i jednocześnie decyduje o jej popularności jest sam sposób rozgrywki, który kładzie nacisk na techniczne wręcz podejście do spraw. Podczas ich prowadzenia mamy do czynienia z oględzinami miejsc zdarzeń, ujawnianiem i zabezpieczaniem śladów, wnioskowaniem z poszlak i analizą zebranego materiału dowodowego. Gracz własnoręcznie musi znaleźć każdy odcisk palca, mikroślad czy włos łączący podejrzanego z miejscem przestępstwa. Sam też będzie musiał poddać te dowody analizie. Z każdej wymazówki będzie można uzyskać profil DNA, a następnie porównać go z materiałami dostępnymi np. w komputerowej bazie danych. Choć brzmi to skomplikowanie, to sama rozgrywka jest bardzo intuicyjna i nie nastręcza zbyt wielu problemów. Zasady wytłumaczone są dość przystępnie w tutorialach, a w trakcie gry mamy też dostęp do pomocy w postaci elektronicznej wersji akt i podpowiedzi ze strony członków zespołu. Można zatem wcielić się w śledczego/technika kryminalistyka i zobaczyć jak to wszystko wygląda „od kuchni” (przynajmniej w pewnym stopniu). Właśnie takie podejście stanowi o sile całej, zarówno komputerowej jak i telewizyjnej serii.
Ciekawie zaprojektowano też interfejs i sam tryb rozgrywki. Na miejscach zdarzeń mamy do dyspozycji kilkanaście narzędzi służących zarówno do ujawniania jak i do zabezpieczania znalezionych śladów. Do wyboru mamy: od najprostszej lupy i pincety przez ninhydrynę, luminol, proszek ferromagnetyczny, do kamery na podczerwień czy filtrów ultrafioletowych. Pomimo ich mnogości, dobór narzędzi do danej czynności jest logiczny i intuicyjny. Wiadomo przecież, że do zabezpieczenia śladów linii papilarnych nie będziemy używać formy do gipsowych odlewów. W razie problemów, pomocą służą nasi współpracownicy. Krótko mówiąc gra potrafi wciągnąć, a przyjazny interfejs daje graczowi sporo satysfakcji w poszukiwaniach łamiących prawo obywateli.
Same zagadki nie są zbyt trudne, wymagają jednak dokładności, spostrzegawczości no i odrobiny myślenia, ale przecież to jest właśnie esencją przygodówek, nieprawdaż? Badania laboratoryjne, czy to porównywanie próbek pod mikroskopem, czy w komputerowych bazach danych nie nastręczą żadnych trudności i są dosyć proste (a momentami niestety trywialne). Również przesłuchania podejrzanych nie są zbytnio skomplikowane, ponieważ kwestie o które możemy ich zapytać są dostępne w zależności od zebranych przez gracza dowodów i wykonania ich laboratoryjnej analizy. Dość mocno daje się tu we znaki liniowość całej rozgrywki, gdyż często będziemy zmuszeni znaleźć wszystkie dowody by odblokować nowe linie dialogowe. Aby utrudnić graczom zadanie autorzy zapewnili możliwość wyłączania niektórych pomagających opcji (np. usunięcie „hotspotów” na ekranie, by gracz kierował się tylko własną intuicją w szukaniu śladów poszczególnych lokacjach).
Gry z serii CSI nie są wybitne. Można wybrzydzać, że mają grafikę jak z czasów Amigi, że muzyka i efekty dźwiękowe są szczątkowe, że cała rozgrywka jest zbyt łatwa – nie psuje to jednak ich podstawowego atutu – wciągnięcia gracza w wydarzenia na ekranie. Pomimo tego, że poszczególne części CSI nie zapewniają zbyt długiej rozgrywki (doświadczony gracz może skończyć każdą z gier w ciągu kilku godzin) to jednak zapewniają interesującą zabawę. Bogactwo detali i niesztampowe pomysły powodują, że po jakimś czasie można powrócić do gry i poprzypominać sobie szczegóły spraw. Bardzo dobrym, motywującym do tego rozwiązaniem jest system procentowego oceniania skuteczności naszych śledczych poczynań, pod koniec każdego etapu. Powoduje to pozytywną irytację, gdy do pełnych 100% brakuje jakiejś jednej czynności i nie wiadomo co się przegapiło. Skłania to do kolejnych poszukiwań, a nagrodą jest odblokowany, pełny dostęp do bonusowych zdjęć czy filmików…
Generalnie seria CSI może się podobać, szczególnie osobom które lubią przygodówki detektywistyczne. Na tle dostępnej konkurencji (Law&Order, Cold Case Files) wypada korzystnie. Co więcej, nie trzeba być fanatycznym miłośnikiem wersji telewizyjnej (ani nawet gier przygodowych w ogóle), aby cieszyć się rozgrywką i rozwikływać kolejne sprawy. A może sama gra zachęci kogoś do zapoznania się z serialem – sadzę że nie jest to wykluczone. Gra trafia do dosyć szerokiego grona odbiorców, więc kolejne jej odsłony są tylko kwestią czasu. Ostatnio pojawiły się pierwsze screeny z nowego odcinka przygód detektywów kryminalistyki. Tym razem będziemy tropić przestępstwa w Nowym Yorku. CSI:NY planowane jest na listopad bieżącego roku, a ciekawą informacją jest to, że nastąpiła kolejna zmiana producenta. Tym razem, zamiast Telltale, z tematem zmierzy się firma Legacy Interactive, odpowiedzialna wcześniej m.in. za Law&Order. Czy powinniśmy być zatem pełni obaw? Przekonamy się już wkrótce…
Autor: Dracko
PS. Od redakcji:
Powyższy tekst jest pierwszym napisanym przez naszego nowego współpracownika Dracko, którego serdecznie witamy na pokładzie:) Liczymy, że współpraca będzie bardzo owocna i przede wszystkim mocno rozbuduje nasz dział klasyki oraz przygodówek o zabarwieniu kryminalno-detektywistycznym. Z racji zawodowych fascynacji (Dracko pracuje w prokuraturze:) i zamiłowania do rozwikływania nawet najtrudniejszych śledztw, ta branża będzie jego główną domeną. Choć oczywiście pewnie zdarzą się także jakieś wyjątki, potwierdzające regułę…
Dobry wpis