AGON: The Lost Sword of Toledo – recenzja

Posted: 18/03/2009 in Recenzje
Tagi: , , ,

AGON to zapowiadana na aż 14 epizodów seria gier przygodowych węgierskiego Private Moon Studios. The Lost Sword of Toledo to czwarta odsłona podróży profesora Hunta, pod wieloma względami różniąca się od swoich poprzedniczek. Co ciekawe, AGON to jedna z pierwszych przygodówek tworzonych w formie krótkich rozdziałów, z zamiarem cyfrowej dystrybucji. Z całym zamysłem współgra zresztą fabuła serii.

Nasz główny bohater, profesor Samuel Hunt, naukowiec z British Museum wyrusza w podróż do kilkunastu zakątków świata w nadziei, że dokona wielkiego odkrycia w dziedzinie historii kultury. Impuls do podjęcia wyzwania otrzymuje w momencie, kiedy udaje mu się wejść w posiadanie kilku podartych stronic starożytnego rękopisu oraz granitowej płytki z runami. Podczas swej podróży musi odnaleźć rodziny, które skrywają tajemnicę zapomnianych gier planszowych oraz ich zasad. Każdy rozdział kończy się zatem pojedynkiem w planszówkę w celu uzyskania informacji o kolejnym celu wędrówki. Po drodze zdobywamy kolejne strony rękopisu oraz badamy ślady działalności tajemniczego W.K. – prawdopodobnie osoby stojącej za całym tajemniczym spiskiem.

Pomysł to prosty, ale funkcjonujący nieraz już wcześniej z powodzeniem, także w literaturze młodzieżowo-przygodowej (ktoś pamięta np. serię przygód Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego?:). Każdy rozdział AGONu rozgrywa się więc w innym mieście, w różnych zakątkach świata, z osobną historią, postaciami itd. Łączącym elementem jest główny bohater i wcześniej opisany trzon śledztwa. Co za tym idzie, możemy spokojnie zagrać w epizod czwarty, nie znając poprzednich. Niemniej jednak autorzy zamieścili, w formie pamiętnika ze zdjęciami, skrót dotychczasowych przygód profesora, więc każdy przed rozpoczęciem rozgrywki może się z nimi zapoznać.

O ile wcześniejsze epizody AGONu były bardzo krótkie i w rezultacie, po pewnym czasie, wydano je razem w jednym pudełku pod nazwą AGON: The Mysterious Codex, to przejście czwartej części, czyli The Lost Sword of Toledo może zająć już przyzwoitych 8-10 godzin. Formuła całej serii pozwala autorom na dosyć interesujące zróżnicowanie pod względem stylu grafiki, klimatu, jak również pokazanie pewnych kulturowych różnic. Po wizytach w Londynie, Laponii i na Madagaskarze, tym razem trafimy do gorącego, hiszpańskiego Toledo.

Fabuła w czwartym AGONie jednak nie zachwyca. Śledztwo, zahaczające o powiązania rodzinne, a także o układy w małej społeczności, podane jest raczej banalnie. Nie ma co liczyć na gwałtowne, zaskakujące zwroty akcji, ani na podskoczenie poziomu adrenaliny z powodu rosnącego napięcia. Nic z tych rzeczy. Historia tutaj zaprezentowana jest ewidentnie skierowana do bardzo młodego odbiorcy i pokazana na poziomie miłych i przyjemnych kreskówek dla dzieci. No może nie tych nam współczesnych, ale bardziej tych dawnych bajek sprzed 15-20 lat. I nie ma w tym nic złego, bo nawet pasuje to do konwencji całej serii. Jest jednak pewne ale… Sama rozgrywka jest miejscami tak irytująca, że podejrzewam, iż młodsi gracze po prostu nie dotrwają do zakończenia i dosyć szybko rzucą grę w kąt.

Niestety, od czasu poprzednich epizodów nie poprawiono denerwującego sterowania. AGON to gra przygodowa z widokiem z pierwszej osoby, w której obracamy się przy pomocy ruchów myszki, a poruszamy się za pomocą klikania na tzw. punkty węzłowe. Problem w tym, że aby dokonać obrotu nie wystarczy przesunąć myszkę, trzeba najpierw wcisnąć i przytrzymać lewy przycisk. To rozwiązanie zupełnie niepotrzebne i uciążliwe. Nie mówiąc już o pułapkach trybu FPP, w które dali się złapać twórcy gry. Stojąc centymetr od przedmiotu leżącego obok nas na podłodze, nie jesteśmy w stanie go podnieść, bo autorzy zaplanowali sobie, że można mieć do niego dostęp tylko z innego ujęcia. Obchodzimy go wokoło, żeby podnieść stojąc z jego drugiej strony. Poza tym czasami przedmioty, z którymi można wchodzić w interakcję nie podświetlają nam się wcale. Niekiedy trudno jest też zauważyć niewyraźną ikonkę oznaczającą przejście w inne ujęcie, ukazujące np. część podłogi, kluczową dla znalezienia czegoś i posunięcia się dalej. Takie rzeczy naprawdę odbierają ochotę do grania. Oprócz tego, w dwóch różnych miejscach udało mi się zablokować grę, wykonując czynności w innej kolejności niż zaplanowali to autorzy.  W takim momencie jedynym ratunkiem jest wczytanie odpowiedniego zapisu gry, a miejsca na save´y są, nie wiedzieć czemu,  ograniczone.

Innym elementem, który odstrasza od tej produkcji są bardzo długie, czasami nawet dwudziestominutowe rozmowy, podczas których postać z którą rozmawiamy właściwie stoi w miejscu, tylko od czasu do czasu nieznacznie gestykulując. Dialogów tych nie da się pomijać/wyłączać/przesuwać, a prawdę mówiąc są one nieciekawe i nużące. Przez to cała gra wydaje się być nieco przegadana. A apropos konwersacji, warto pochwalić aktora podkładającego głos profesora Hunta, bardzo ciepły, inteligentny i zagrany z pełnym profesjonalizmem. I tu chwała polskiemu wydawcy, za to, że zostawił oryginalne, angielskie głosy i zdecydował się jedynie na polską wersję kinową. Nie ma przecież sensu niszczyć tego co dobre, szczególnie że pozostają pewne obawy jak poszłoby dubbingowanie, kiedy spojrzymy na niestaranne polskie napisy. Znajdziemy tu drobne literówki, jak i zbyt dosłowne tłumaczenia z angielskiego, a nawet błąd w tłumaczeniu pewnego dokumentu, koniecznego do rozwiązania zagadki logicznej. Na szczęście jego polskie tłumaczenie pojawia się obok oryginalnego, dzięki czemu możemy sprawdzić, że mamy dodać 20, a nie 2 uncje roztworu podczas jednego z zadań w fotograficznej ciemni.

To właśnie łamigłówki logiczne dominują, jeśli chodzi o rozgrywkę w AGONie. Choć te polegające na używaniu przedmiotów z inwentarza i interakcji z otoczeniem też występują, to jednak jest ich mało i są dosyć łatwe. Za to przy zagadkach logicznych spędzimy dużo czasu. Bywają one trudne, a także czasochłonne. Wywoływanie zdjęcia, chociaż nie jest specjalnie skomplikowane, potrwa dłuższą chwilę, tak samo jak zebranie i przeanalizowanie wszystkich materiałów potrzebnych do ustawienia wzorów w dziwacznym kalejdoskopie. Podobnie jest z otwieraniem kilku poziomów pudełka z pozytywką. Takie zadania są właściwie esencją AGONu i jeśli ktoś lubi taki typ rozrywki to jest to zdecydowanie gra dla niego.

Poza kilkoma niezłymi zagadkami, zaletami gry są też przerywniki w stylu rysowanego komiksu, pojawiające się w przypadku przechodzenia do innej lokacji, tak jak to miało miejsce np. w Return to Mysterious Island. Tutaj są one kolorowe i bardzo miłe dla oka. Szkoda tylko, że za każdym razem kiedy wracamy do danego obszaru pojawiają się te   same. Wystarczyłoby jeden raz. Na szczęście można je szybko wyłączyć i pominąć. Generalnie, rysunkowy, charakteryzujący się ciepłymi barwami styl graficzny, pasuje do opowiadanej historii jak ulał.  Niestety,  pod względem technicznym grafika odstaje od obowiązujących obecnie standardów. Tła są mocno rozmyte i niewyraźne. W kwestii audio, dobrano muzykę również pasującą do klimatów hiszpańskich, przyjemną, łatwo wpadającą w ucho a jednocześnie energetyczną i gorącą.

AGON: The Lost Sword of Toledo, to typowy średniak, niepozbawiony błędów i z nieco kulejącym systemem rozgrywki. Private Moon Studios to taka gorsza wersja Kheops Studio. Co ciekawe, w przypadku tego epizodu, przy stworzeniu oprawy graficznej Węgrzy skorzystali z pomocy Mzone Studio. Firma ta współpracuje ściśle ze wspomnianym Kheopsem przy wielu ich tytułach (np. Return to Mysterious Island, Cleopatra i innych). Czyżby na fali sukcesów słynniejszych Francuzów autorzy chcieli wynieść swoją serię przygód profesora Hunta na porównywalny poziom? Pomysł to na pewno dobry, lecz tym razem jeszcze się to zbytnio nie udało. Żeby zbliżyć się do grywalności podpatrywanych produkcji muszą zdecydowanie poprawić gameplay.  Widać natomiast, że jest to dosyć świeża ekipa, która dopiero się ze sobą dociera i zbiera cenne doświadczenie. Skoro seria AGONu zaplanowana jest na 14 odcinków, to istnieje duża szansa na to, że za jakiś czas potomkowie Madziarów dorównają poziomowi takich gier jak Journey to the Moon, Dracula 3 lub Nostradamus. A czy tak się stanie już w najbliższym czasie, dowiemy się niebawem grając w piątą odsłonę AGONu, tym razem w Chinach, w The Tale of the 4 Dragons.

Maciej „Troubleman” Bauer

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s